Konfrontacja

W bezkresnych przestrzeniach internetu znalazłem portal, w którym ludzie mogą napisać co ich wkurza. No więc wkurza mnie, że ludzie nic tylko marudzą.

Za mną warsztat rozwojowy w KPH, który uzmysłowił mi kilka fajnych rzeczy. Na przykład to, że potrzebujemy kolejnego warsztatu.

Przechodząc wreszcie do clue - nie był to jednak najfajniejszy okres dla mnie. Plotka o tym, że jestem gejem roznosi się po zakładzie szybciej, niż choroby weneryczne na łodziach podwodnych. To co jednak do tej pory było wyłącznie niedocierającą do mnie plotką zaczyna być coraz bardziej słyszalne. Są tacy, co żartem proponują wyparzanie rąk przed przywitaniem. Niektórzy w ogóle zrezygnowali od zwykłego podawania ręki, na rzecz 'żółwika'. Spora grupa choć rękę podaje, to z wahaniem. Jedna osoba w ogóle ręki mi już podawać nie zamierza. Wszędzie żarty i uśmiechy. I choć to wkurzające, to da się przeżyć. Od czasu do czasu pojawia się w tłumie i życzliwy głos, i dla tego jednego głosu warto się przemęczyć. Tyle, że to jeszcze nie wszystko.
W zamierzchłej przeszłości, zanim ... "shit hit the fan" było by dobrą przenośnią gdyby nie konotacja, powiedzmy zatem ... nim nastała prawda, była jedna w zakładzie osoba, z którą gadało się co najmniej dobrze. Ja w zasadzie dość rzadko takie osoby znajduję, zwłaszcza w pracy, tym bardziej mnie to cieszyło. A że gadało nam się dobrze może potwierdzić wierszyk na ten temat dla żartu skołowany na poczekaniu przez koleżankę B. Nie przytoczę go oczywiście bo pamięć mam jak budżet RP, ale sam fakt, że wierszyk zaistniał musi za wizualizacje starczyć. No i jak się łatwo domyślić już nam się tak dobrze nie gada. W zasadzie nie gada nam się w ogóle, bo kolega ów ogranicza się li tylko do tematów z pracą związanych. I chciał czy nie, trochę to boli.
Sprawa zasadniczo wygląda tak, że nigdy raczej swojej orientacji nie ukrywałem. Tzn nigdy od kiedy ją ujawniłem. Nieistotne, związki przyczynowo-skutkowe i powiązaną z nimi frazeologię zostawmy ludziom z wyższym wykształceniem. Powiedzmy po prostu, że nie ukrywam jej dość czas już długi. Ot po prostu nie gadałem w pracy o mym życiu prywatnym. Świadom byłem, że prędzej czy później info wejdzie w obieg, go zrobić to mogło na sto różnych sposobów. No i weszło. Nim jednak to zrobiło byłem świadom, że konsekwencje mogą być dość przykre. Ba, byłem gotowy na sytuacje o wiele gorsze od obecnej. Jak byś jednak tego nie zaplanował, jeśli ludzie, których zdążyłeś polubić się od ciebie odwracają ... nie jest to miłe uczucie.

Na swój gorzkawy lekko sposób ciekawym jest stwierdzenie, że ja się przecież nie zmieniłem. Moja orientacje nie jest w końcu niczym, co moich współpracowników obchodzić powinno, nie jest w końcu niczym, co jakkolwiek ich dotyczy. Nie śpię z nimi i nie podrywam, w żadnym się nie zakochałem, prawie żadnego nie uważam nawet za jakkolwiek 'w moim typie'. Za tyłek też nikogo nie łapię. Roboty nie partolę rozmyślając o gorących orgietkach w magazynie a zgłaszając awarię nie mówię do mechanika per 'kotku'. Więc co to kurwa dla nich za różnica czy gejem jestem, czy gejem nie?
No ale ludzie przestali mi się wydawać racjonalni dobrą dekadę temu, więc pozwolę sobie zostawić powyższe pytanie retorycznym.

Pora na spostrzeżenie - wielu psychologów uważa, że geje stanowią 10 procent męskiej populacji. "Fachowcy" katoliccy, czy ci skoligaceni z ruchami mocno prawicowymi i nacjonalistycznymi, oraz inni tego typu tematu "znawcy" obstawiają liczbę procent 2. Czemu więc wbrew wszelkim możliwym statystykom jestem jedynym gejem na zakładzie? Można oczywiście sugerować, że mam po prostu pecha trafiać wiecznie na mało popularne punkty krzywej Gaussa, ale myślę, że prawdziwa odpowiedź KRYJE SIĘ gdzie indziej.

Na poprawienie nastroju jednak bardzo optymistyczna piosenka zadedykowana ponoć samemu Georgowi W. Bushowi.
Lily Allen - Guess Who Batman

2 komentarze:

Unknown pisze...

bycie gejem, Misza, wymaga też bycia odważnym i niezależnym od opinii innych. twoja wartość nie wynika z tego, jak się do ciebie ludzie odnoszą, niezależnie od tego jaka jest ich prawdziwa orientacja. najczęściej najlepiej będą cię traktować 100% heterycy, bo im to serdecznie wisi, kogo ty za tyłek łapiesz, a także ci, którzy nie mają kłopotu ze sobą. zwykle odwracają się właśnie ci krypto, co uważają, że są ideologiczni. tylko że ideologiczni są wyłącznie dlatego, że się boją geja w sobie.

pablo

Unknown pisze...

No i dobrze. Ludziska po prostu muszą to przetrawić. Proces produkcji musi przejść do końca. W końcu pojawią sie osoby, które dadzą Ci wsparcie takie jak masz wśród znajomych poza pracą. :-)