Drag Queen

Wreszcie udało mi się zobaczyć występ Drag Queen. Wszystko odbyło się w klubie Lemoniada, który jest w zasadzie heterycką knajpą, ale na prawdę trudno mi sobie wyobrazić heteryków bawiących się w tych zbyt na nich stylowych pomieszczeniach. Jedyny ślad heteronatury lokalu to scena porno narysowana na ścianie toalety.
Był to jakiś gay wtorek z karaoke czy jakaś inna cykliczna imprezka, i muszę stwierdzić, ze na puszczanej tam muzyce się nie zawiodłem. Same gejowskie klasyki.



Nastał wreszcie występ drag queen Camili ...
Nie miałem okazji zobaczyć zbyt wiele tego występu bo moi towarzysze musieli rano dnia następnego osiedlić swoje boxy metrami sześciennymi ciężkiej pracy. To co zobaczyłem nie jest więc ostateczną opinią.
Facet przebrany za babę już dawno nie robi na mnie wrażenia. Za dużo filmów. Lip sync już dawno mi się przejadł. Za dużo internetu. Charakteryzacja choć ekstremalna też nie budziła wielkiego zachwytu. Za dużo Lady Gagi. Muszę jednak przyznać, że jeden plusik dla występu przyszedł z całkiem nieoczekiwanej strony - muzyka muzyką, ale kiedy słysząc ją widzimy również osobę ją wykonującą (choćby i tylko udawała) pozwala to ukierunkować radość z muzyki wprost na tą osobę. Słowem choć piosenki znałem i nic na mnie wrażenia nie robiło, bawiłem się świetnie. A to przecież ostatecznie właśnie o to chodzi.

Jako że szalone rzeczy to moja specjalność, i gdy raz dziennie czegoś takiego nie zrobię czuje się źle - podszedłem do baru i poprosiłem o herbatę ... przez sekundę dało się dostrzec w oku barmana bezdźwięczną niepewność, czy aby na pewno dobrze usłyszał ... okazało się jednak że nie mieli. Zdarzyło mi się raz tak zaszaleć w całkiem heteryckiej knajpie i tam herbatę mieli. W mojej ocenie brak herbaty w lokalu to spory minus. W końcu nigdy nie wiesz, kiedy zdarzy się odszczepieniec.

Jadąc na spotkanie przejeżdżałem przez (niegdyś plac) Bema. Remont na skrzyżowaniu dobiegał końca a szum serwerów Google i Naszej-Klasy zdawał się elektryzować powietrze jak burza z piorunami. Oświetlenie skrzyżowania było jakieś nietypowe, iluminujące również przewody tramwajowej sieci trakcyjnej rozwieszonej nad ulicami. Siatka, na której przewody są rozwieszone była tak gęsta i regularna, że wyglądała jak wielka techno pajęczyna i wierzcie lub nie - wydała mi się bardzo słodka, nietypowa i dająca wrażenie zadaszenia powierzchni, co oczywiście nie jest najlepsze w środku miasta, ale jednocześnie daje to wrażenie, że jesteśmy daleko od standardu. I było to moje pierwsze oczarowanie tego wieczoru.

Drugie oczarowanie przyszło już późno w nocy, gdy udało mi się przypadkiem dotrzeć na dworzec PKS, który jak się okazało był równocześnie tymczasową pętlą nocnej komunikacji autobusowej. Ktoś jednak wymyślił, że wszystkie autobusy ruszać będą z pętli o równych godzinach. Nie mnie spierać się na ile jest to logiczne i logistyczne posunięcie, jednak jednoczesny wyjazd kolumny autobusów w puste ulice nocnego miasta ...

Brak komentarzy: