Festiwal Równych Praw 02. Debata, Film

Odbyła się również w ramach Festiwalu debata o metodach wprowadzania związków partnerskich w Holandii i Czechach. Zaproszono na tą okazję Holendra i Czeszkę, plus dla kontrastu reprezentację Grupy Inicjatywnej do Spraw Związków Partnerskich - znaczy naszych. Holender mówił treściwie, krótko i przejrzyście, dodając kilka interesujących wniosków (ale to później). Czeszka natomiast była jak Wikipedia. Znaczy bogata w fakty, które nikogo nie obchodzą. Potrafiła za to zażartować czasem, więc rozgrzeszam. Tomek Szypuła za to mówił fajnie, może nazbyt szczegółowo, ale po Jessice (znaczy owej Czeszce) nawet Tolkiena czytało by się lekko i przyjemnie. Słowem debatę rozliczam na plus, ciekawa do zobaczenia i być może usłyszenia kilku ciekawych faktów, mitów i rzeczy w ogóle.
No ale wnioski.
W debacie strasznie często pojawiało się słowo "lewica" to jednak uważam za fragment stronniczy i we wnioskach pominę. Stephen Geitenbeek omawiając techniki wprowadzania związków partnerskich w Holandii powiedział, że potrzebować będziemy pieniędzy, na wszystkie sprawy, gdy już zaczniemy pozwać wszystkich na prawo i lewo i dochodzić swoich praw. Nie specjalnie mi się to spodobało, bo wolał bym załatwić to mniej "po trupach", ale coś w tym jest, bo chyba powoli najwyższy czas przestać milczeć gdy wyzywają nas od pedałów i zacząć walczyć. Ciemno widzę zbiórkę pieniędzy w naszym środowisku LGBTIA, ale bądźmy dobrej myśli.
Drugą natomiast istotną radą Niderlandzkiego aktywisty była wskazówka, by wykorzystywać media. Znaczy nie dać się łapać na nieścisłościach, poznać ewentualne argumenty i nauczyć się je obalać. I trzeba przyznać, że była to nasza bardzo słaba strona. I gdy Pan Niemiec (tytuły kościelne mam tam, gdzie sam koncept Boga, więc żeby zachować poziom nie będę ich wyciągał) żalił się na ataki na niego a Pan Biedroń obrażał na swoich oponentów miło zaskoczyła mnie Pani Abramowicz, gdy podczas EuroPride wytłumaczyła mi wreszcie za pośrednikiem środków masowego przekazu skąd ta duma gejowska. A był to zawsze jeden z niewielu argumentów, które kładły mnie na łopatki zaskakując bez żadnej dobrej i ciętej riposty w zanadrzu, na szybkie obalenie argumentów. Krótko mówiąc wydaje mi się, że jesteśmy na coraz lepszej drodze.


Po debacie odbyła się projekcja filmu dokumentalnego "Suddenly Last Winter" z którego wynikało że bez względu na geograficzne położenie w temacie związków Włosi mają chyba jednak bardziej przesrane niż my. No ale co się dziwić - gdyby Włochy północne porównać do jednego pośladka, zaś Włochy północne do pośladka drugiego, to gdzieś między nimi znaleźć można ... pół kilometra kwadratowego Watykanu.
Film natomiast był w porządku i nawet zabawny momentami. Drobne zastrzeżenia do napisów, ale to zrozumiałe gdy coraz mniej ludzi zna ten barbarzyński język. Z resztą każdy wie, że tamtejsi ludzie są ciemniejsi od nas. A z innych ksenofobicznych dowcipów - kolejny Niemiec do spółki z Włochami stara się szerzyć jedyną słuszną ideologię.


Tymczasem spostrzeżenie - czemu na paradach to nie my krzyczymy "kto nie skacze jest pedałem"? Serio. Chciałbym zobaczyć jak się narole we własnej sieci szamoczą próbując skakać na naszą komendę zmuszani własną homofobią.

A na koniec kolejne wynalezione zdjęcie Miszki z daleka i to (z)bokiem.

Brak komentarzy: