Gay Community

Ilekroć zacząłem się zastanawiać czego właściwie brakuje naszemu ruchowi LGBTQ pierwszą odpowiedzią zawsze było „ludzi”. Wcale nie mówię tu zresztą o samych aktywistach, ale o zwykłych ludziach, którzy pomagają przy organizowaniu wszelkich akcji, czy tych, do których te akcje są adresowane. Krótko mówiąc naszemu ruchowi brakuje ruchu w ogóle. Wszelkie wydarzenia okupowane są prawie wyłącznie przez ciągle tę samą grupkę ludzi. Głównie przez samych organizatorów.
Prawdą jest, że Polska jak wszystkie kraje byłego Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich oraz krajów mu podległych cierpi na notoryczny tumiwisizm społeczny i choćby nagminnie prawa obywatelskie łamano nikt dupy sprzed telewizora nie ruszy by coś z tym zrobić. Ale czy aby na pewno jest to jedyny powód braku ruchu? Bo czym właściwie taki ruch jest? Wszystko zaczyna się (tak mi się zdaje) od społeczności. Czy my jesteśmy zatem społecznością? Łączą nas idee, abstrakt orientacji seksualnej, wspólne doświadczenia czy kluby, w których się bawimy. Nie łączą nas natomiast zwykłe więzy międzyludzkie. Nie znamy się nawzajem, i poznać nie mamy okazji. Pozostajemy jednostkami, tworząc co najwyżej małe grupki przyjaciół i znajomych. I jak tu mówić o społeczności?
Dla przykładu można spojrzeć na gejowski ruch w Ameryce. Tam żadna gala, rozdanie nagród, marsz czy protest, żadne przemówienie nie może się obyć bez słowa „community”. Bo to albo społeczność wręcza nagrodę, albo ktoś na rzecz tej społeczności poświęcił całe swoje życie. Nietolerancja dotykająca małe społeczności, społeczność mająca dość nierównych praw i niekonstytucyjnego działania. Społeczność przeciwko narodowi i społeczność na narodu czele. A u nas można liczyć co najwyżej na jakieś zrzeszenie. Kolektyw je*any.
Pytanie zatem jak taką społeczność zbudować, i ja na to pytanie odpowiedzi nie znam. Mogę jedynie zgadywać. Gdyby tak zacząć grupować ludzi wokół czegoś, niekoniecznie wokół walki o prawa, niekoniecznie wokół darkroomów i miejskich szaletów. Dać ludziom szansę poznania się bez konieczności przekrzykiwania się przez głośną muzykę ...
Obecny ruch gejowski (w sensie że i lesbijski, transowy i queerowy też) w Polsce poświęca się prawie wyłącznie walce i jednoczy wyłącznie ludzi tym właśnie zainteresowanych. A przecież nie każdy jest aktywistą w głębi duszy.
Moją propozycją zatem są 'kółka zainteresowań' – drużyny sportowe, kluby filmowe, grupy szachowe czy szkoły tańca. By nie musiała nas łączyć wyłącznie sama orientacja, ale ot, grupa znajomych wolna od homofobii na przykład, czy po prostu miejsce, gdzie rzeczywiście można być sobą. Ponieważ wszystko zaczyna się od ludzi, a o tych trudno gdy zamiast jednego ruchu mamy ruch jednostek.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

"kluby filmowe, grupy szachowe czy szkoły tańca. By nie musiała nas łączyć wyłącznie sama orientacja"

W zupełności się zgadzam. :-) Ciekawy tekst. Oby trafił w szersze grona.

Unknown pisze...

Pozdrawiam... Łukasz